W Niemczech ponownie toczy się debata na temat skutków ubocznych, które mogą być związane ze szczepionkami.

Karl Lauterbach, niemiecki minister zdrowia, domaga się szybszego wykrywania powikłań poszczepiennych i uważa, że decyzje dotyczące osób dotkniętych powikłaniami są podejmowane zbyt późno.

Wiele osób w Niemczech uważa, że rząd federalny nie poinformował wystarczająco o możliwych skutkach ubocznych po przyjęciu szczepionki przeciwko koronawirusowi.

Przykładem może być Sacha Schwartz, który dwa lata temu, w marcu 2021 roku, niecierpliwie oczekiwał na swoją dawkę szczepionki przeciwko COVID-19. Jednak po otrzymaniu szczepionki Astra Zeneca 25 marca tego samego roku, jego stan zdrowia znacznie się pogorszył. Mężczyzna opisuje, że nigdy nie czuł się tak słaby jak przez ostatnie dwa lata i ma wrażenie, że jest uwięziony we własnym ciele, co znacząco wpłynęło na jego życie.

Sacha Schwartz zaczął odczuwać objawy chorobowe już po kilku dniach po otrzymaniu szczepionki Astra Zeneca. Początkowo miały to być zwykłe objawy, takie jak gorączka, zawroty i bóle głowy, jednak z czasem sytuacja się pogorszyła i mężczyzna zaczął odczuwać aż 96 różnych objawów.

Najtrudniejszym z tych objawów jest tzw. „mgła mózgowa”, która utrudnia mu skupienie uwagi i koncentrację. Sacha nie jest już w stanie czytać książek, a wszystko, co robi, dzieje się jakby we śnie, bez emocji i radości życia. Opisuje to jako przełączanie się na inny tryb działania, w którym do mózgu nie docierają żadne bodźce, a radość życia i emocje znikają.

Sascha Schwartz otrzymał drugą dawkę szczepionki w czerwcu 2021 r., tym razem od BioNTech/Pfizer, licząc na poprawę stanu zdrowia, ale niestety było jeszcze gorzej. Jako osoba zawodowo zajmująca się osobami chorymi psychicznie i niepełnosprawnymi towarzyszył im w wycieczce do parku, gdzie doznał załamania nerwowego z powodu nadmiernej ilości bodźców zewnętrznych. Od tego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Sascha musiał czekać pół roku, aby w końcu znaleźć immunologa, który poważnie potraktował jego problemy. Wcześniej wszyscy lekarze twierdzili, że jego objawy są psychosomatyczne i nie mogą być spowodowane szczepieniem.

Opublikowane przez Instytut Szczepionek i Leków Biomedycznych im. Paula Ehrlicha dane dotyczące podejrzeń zdarzeń niepożądanych i poważnych zdarzeń niepożądanych po szczepieniu należy podejrzliwie traktować. Zgodnie z ustawą o zapobieganiu chorób zakaźnych, powikłania po szczepieniach definiowane są jako skutki zdrowotne i ekonomiczne, które wykraczają poza zwykły zakres odczynów poszczepiennych. Według danych Instytutu, od rozpoczęcia kampanii szczepień do 31 października 2022 r. zgłoszono 333 492 podejrzeń zdarzeń niepożądanych i 50 833 poważne zdarzenia niepożądane. Wskaźnik zgłaszania wszystkich podejrzeń wyniósł 1,78 na 1000 dawek szczepionki, a wskaźnik zgłaszania poważnych podejrzeń wyniósł 0,27 na 1000 dawek szczepionki.

 

 

Sascha Schwartz, który pracuje zawodowo z osobami chorymi psychicznie i niepełnosprawnymi, otrzymał drugą dawkę szczepionki BioNTech/Pfizer w czerwcu 2021 r. w nadziei na poprawę swojego zdrowia, ale niestety jego stan się pogorszył. Po wielu próbach leczenia, włącznie z pobytem na oddziale psychiatrycznym i aktywizującym programem rehabilitacyjnym, Schwartz nadal cierpi na nadpobudliwość układu odpornościowego w wyniku szczepienia. Jego objawy nie są psychosomatyczne, co potwierdziła diagnoza w klinice uniwersyteckiej w Marburgu. Schwartz założył grupę samopomocy dla osób, które cierpią na skutki uboczne szczepionek. Niestety, spotyka się z brakiem zrozumienia i krytyką ze strony społeczeństwa.

Schwartz boryka się również z problemami finansowymi z powodu choroby. Wkrótce straci prawo do zwolnienia lekarskiego i będzie musiał polegać na zasiłku dla bezrobotnych. Zaciągnął już długi w wysokości 4 tys. euro, a prośba o oczyszczenie krwi, którą zalecił mu lekarz, została odrzucona przez kasę chorych. Koszt takiego zabiegu wynosi 15 000 euro. Schwartz jest oburzony, że ludzie automatycznie kojarzą osoby z syndromem poszczepiennym z antyszczepionkowcami, co jest całkowitym błędem.

 

Zaczęło się od wysokiej gorączki, zawrotów i bólów głowy, przekształciło się w dwuletnią historię cierpienia dla Saschy Schwartza, który zauważył u siebie aż 96 objawów chorobowych. Najtrudniejszym z nich jest „mgła mózgowa”, która uniemożliwia mu skupienie uwagi i koncentrację. Nie jest w stanie czytać książek i wszystko, co robi, dzieje się jakby we śnie, bez emocji i radości życia. „Człowiek jakby przełączał się na inny tryb działania. Wszystko robi się, jak we śnie, jakby do mózgu nie docierały żadne bodźce. Radości życia i emocji już nie ma” – skarży się.

Minister zdrowia Karl Lauterbach zapowiada opracowanie skutecznej pomocy dla osób cierpiących z powodu długotrwałych skutków COVID-19 czy szczepień. Ministerstwo stworzyłoby program badania powikłań i opracowania metod leczenia osób dotkniętych problemem. Grupa zaszczepiona zostałaby zdiagnozowana szybciej. Jednak nie wszyscy wierzą w zapewnienia ministra.

Pierwsze pozwy osób oszukanych i skrzywdzonych przez „eliksir nieszczęścia”

Kancelaria prawna Tobiasa Ulbricha w Düsseldorfie koncentruje się na sprawach powikłań poszczepiennych i reprezentuje 750 osób, w tym złożyła 130 pozwów przeciwko BioNTech i Moderna. Ulbrich zarzuca rządowi niewystarczające informacje o skutkach ubocznych i celowe ich bagatelizowanie. Głównym obiektem krytyki jest minister Lauterbach. Pierwsza sprawa cywilna przeciwko BioNTech o odszkodowanie odbędzie się 28 kwietnia we Frankfurcie, a kolejne w różnych miastach w Niemczech. Zgodnie z umową między producentami a Komisją UE, Niemcy są zobowiązane do pokrycia kosztów związanych z sądami, prawnikami, odszkodowaniami i zadośćuczynieniami dla ofiar.

Ulbrich jest przekonany, że jego klienci wygrają sprawy w sądzie, co pozwoli im pokryć wysokie koszty leczenia. Przed podjęciem kroków prawnych dokładnie bada szanse wygrania procesu. Wierzy, że sędziowie podzielą jego pogląd i rozstrzygną na korzyść jego klientów.

Osoby z powikłaniami nie są traktowane poważnie

Joerdis Frommhold, internista i pulmonolog, od trzech lat leczy głównie pacjentów z przewlekłymi objawami COVID. Teraz coraz więcej pacjentów zgłasza się do niej z objawami ubocznymi po szczepieniu. Frommhold przyznaje, że pacjenci z zespołem poszczepiennym są często ignorowani i postrzegani jako wyznawcy teorii spiskowych. Nie traktuje się ich poważnie, jak to było na początku z pacjentami z Long COVID.

„Szkoda, że nie wyciągnęliśmy z tego wniosków i we wszystkim, co na pierwszy rzut oka nie jest do końca zrozumiałe, mówimy „nie istnieje”. To złe podejście” – mówi Frommhold. „Jeśli ludzie mają szczepienie o 9 rano i mają poważne zapalenie ucha o 20:00, mówi się im, że nie może to być powiązane” – wyjaśnia.

 

Joerdis Frommhold podkreśla, że z perspektywy czasu Niemcy nie powinny były przyjąć innej strategii szczepień. Po każdym szczepieniu istnieje ryzyko wystąpienia działań niepożądanych, co nie jest niczym niezwykłym. Jeśli mamy teraz bardzo dużą liczbę zaszczepionych osób, nawet jeśli odsetek powikłań jest niski lub są one niewielkie, mamy również dużą bezwzględną liczbę pacjentów ze skutkami ubocznymi szczepionek. Jednak o te osoby musimy dbać – dodaje.